Droga krajowa. ¦rodkiem przerywana jednostronna. Wyprzedzam autobus, za mn± ten sam manewr robi drugi kierowca. Ja skończyłem, jadę swoim pasem, lecz Pan chciał chyba ciupać dalej. Wtem z naprzeciwka (zza zakrętu pojawia się auto). Facet jest w moim martwym polu - nie widziałem go, a nagle pojawia się obok mnie i widzę że nie zd±ży mnie wyprzedzić (ale miał czas się schować). Zamiast zdrowo przy¶pieszyć albo dać po hamulcach, to ciupał do końca. Przywalił we mnie i dobił mnie do krawężnika. Zatrzymali¶my się. Prawy przedni kołpak - gdzie¶ w polach. Na lewym widać ¶lady od jego opony (moje lewe przednie koło, szorowało po jego tylnym). Na prawym krawężniku ¶lady mojej opony. Lewy błotnik uszkodzony. Dogoniłem faceta po jakich¶ 2 km.... Oczywi¶cie nie jego wina. Dzwonię po Policję. On ma ¶wiadka (przestraszona baba, która się nic nie odzywa), i ja również - jechałem z koleg± do pracy. Policja nie potrafiła orzec czyja wina :P Więc sprawa skierowana do s±du. Żaden z nas nie został ukarany mandatem.
Jakie¶ rady? :D
|